Kilka nastepnych dni uplywa dosyc sielankowo. Zmierzajac na poludnie, po lewej stronie mamy Morze Poludniowochinskie, a po stronie przeciwnej niezbyt wysokie gory. Droga raczej rzadko wznosi sie lub opada. Plaski teren urozmaicaja megazielone pola, oraz intensywnie toczace sie zycie okolicznych miasteczek i wsi.
Zatrzymujac sie gdzieniegdzie, na dluzsza badz krotsza chwile, mamy okazje poznac miedzy innymi ta troche ciemniejsza strone wietnamskiego swiata. Szokujace dla wielu, moze okazac sie, ze prostytucja przybrala tutaj chyba najtansza forme Tutaj za rownowartosc skromnego posilku, mozna miec godzinke z nastolatka, plus niejednokrotnie pakiet chorob wszelakich gratis ;-/. Widok trzech mlodych dziewczyn obrabiajacych podchmielonego i jednoczesnie zacheconego latwymi doznaniami turysty, nie nalezy wcale do rzadkosci. Poranny kac wspolbrat z brakiem telefonu, kart kredytowych i pieniedzy, uprzykrzyl pobyt w tym kraju juz niejednemu. A mialo byc tylko "bum-bum" :) Ci bardziej zaradni przybysze z dalekich krain, po rozkreceniu jakiegos biznesu, znajduja sobie jedna, ktora dodatkowo ugotuje, posprzata i w imie dozgonnej milosci ;) co miesiac zainkasuje, jak na tutejsze standardy, nie mala wyplate...
Niektorzy mieszkancy ledwo naucza sie chodzic, a juz wiedza, ze w plecakach, czy kieszeniach, tych z jasniejszym odcieniem skory, kryja sie wielkie bogactwa. Lapia za szyje, lub nogi, jednoczsnie probujac swoimi malymi raczkami zdobyc troche dobrobytu.
Oczywiscie kraj ma tez sporo bardziej pozytywnych stron, a wiec pobyt moze byc calkiem przyjemny. Sa miejsca, gdzie niejednokrotnie wydaje sie, ze to chyba nie jest Azja. Nocny, zakrapiany swiat turystow, jakze czesto przypomina obraz imprezowego weekendu w europejskich miastach. Bywaja knajpy, ktore po kilku dniach, obrastaja na miare legendy, gdyz wystarczy wyjsc po zmroku na ulice, by slyszec ciagle tylko "motorbike" i np. "king-kong bar":) Po dotarciu na miejsce, ilosc poznanych ludzi z kazdej czesci swiata, jest na tyle duza, ze zdarzylo mi sie nawet pic piwo z norwegiem, pracujacym w firmie, ktora kilka miesiecy wczesniej porzucilem. Nasz glob, chyba nie jest wcale taki wielki :)
Co do bardziej azjatyckich niespodzianek, nie ma nawet problemu, gdy przypadkiem, nagle w szczerym polu zabraknie w motorku paliwa. Wystarczy zapukac do najblizszego domu, by po chwili tankowac maszyne prosto z butelki...