u autochtonow

Kolejnych kilka dni uplywa pod znakiem pobytu u wietnamskiej rodziny, z niektorymi udziwnieniam, ktore to ze soba niesie, bo kto by pomyslal, ze tutaj mloda kobieta potrafi, po calym dniu paradowania w dzinsach i swetrze, klasc sie w tym takze spac. Zreszta okularow tez nie sciaga :) Samo spozywanie posilkow, to tez niebywale doswiadczenie, bo przeciez nie codziennie jada sie slimaki, czy osmiornice, podane w czyms, czego skladu lepiej nie znac... Tutaj ze wzgledow bezpieczenstwa drzwi zamyka sie na cztery spusty, zasowa kraty i wielka klodka zabezpiecza brame (!). To chyba taki powojenny syndrom, gdyz kraj z calym swym chaosem, nie wydaje sie byc przesiakniety przestepczoscia.
Bywaja jednak sytuacje, ktore z punktu widzenia przybysza, moga tworzyc obraz poczatku prawdziwej batalii. Wystarczy pojawic sie na dworcu z mysla wyjazdu za miasto, a w kilka sekund czlowiek otoczony jest grupka mezczyzn, z ktorych kazdy chce nas zaciagnac do jednego z autobusow, uzywajac przy tym metod dosyc nie konwencjonalnych. Przepychanki, szarpanie, blokowanie drzwi, czy zabieranie bagazu i ucieczka z nim do "swojego" pojazdu, to zupelnie "normalne" zachowania, nawet wobec kobiet. Przy tym znajomosc angielskiego naganiaczy ogranicza sie najczesciej do "OK" :) Czyli kolejny szok kulturowy na koncie...
Cala sytuacja wychodzi nam jednak na dobre, gdyz do slynnej zatoki Ha Long, docieramy taniej niz miejscowi. A lodz, ktora plywamy po tej wizytowce Wietnamu, jak sie pozniej okazuje, tez wynegocjowalismy najtaniej, z wszystkich zebranych na pokladzie. Co do samej zatoki, to okreslenie, ze jest to jeden z naturalnych cudow swiata, jest jak najbardziej trafne, pomimo iz jestesmy tutaj w najmniej odpowiedniej porze roku, to jednak bez wzgledu na to robi piorunujace wrazenie. I jeszcze te jaskinie, z najwieksza iloscia form naciekowych, utworzonych w jednym miejscu, jakie kiedykolwiek dane mi bylo ogladac, potwierdzaja fakt, ze wizyta w tym bajkowym zakatku swiata, zadowoli chyba kazdego, nawet najbardziej wybrednego obiezyswiata.

Zdjęcia (16)

Komentarze (0)