Kiedys tak z przymruzeniem oka, powiedzialem do kogos,ze jestem niczym gwiazda rocka :) Zyciowe tournee, bycie ciagle w trasie, alkohol lejacy sie strumieniami ( z tym to troche przesadzilem :)) i od czasu do czasu solowe wystepy. Na jeden z nich wlasnie nadeszla pora...
Nie chcac isc na latwizne, rezygnuje z bezposredniego kursu autobusem do Hanoi, by pomknac w rejony zdecydowanie mniej oblegane przez turystow. Rozklekotanym, lokalnym autobusem oprocz mnie, jedzie tylko jeden obywatel Holandii, cala masa lokalsow, roznego pokroju kury oraz mlody prosiak... Znowu setki wzniesien i zakretow do pokonania i znow czesc podrozujacych z glowami w workach. Jak na ironie, tytlko miejscowi cierpia na lokomocyjne dolegliwosci, bo przyjezdnego jeszcze nie widzialem. Mam jednak duza szanse dolaczyc do tego grona, gdyz ten "cudowny" widok w polaczeniu z ciaglymi podskokami, to mieszanka ktora na jakis czas zwala mnie dziwnie zmieszanego na tylna kanape. Wolnej przestrzeni jest nawet sporo, a nie majac pojecia co bedzie po przesiadce, nie nasycam sie nia zbytnio...
W miescie Phonsavan kilkugodzinny rest. Oczekujac na nocny autobus, zmierzajacy jeszcze bardziej na polnoc, zaczynam rozmyslac, jak to sobie fajnie rozloze karimate i przekimam na podlodze do rana. I tu mnie rzeczywistosc zaskakuje... Nadjezdzajacy pojazd, wypelniony jest po ostatnia przestrzen. Na oko, jakas setka ludzi :) i nikt nie wysiada :D. W srodkowej partii poukladane plastikowe krzesla, ktorych jest akurat tyle, ile moze sie zmiescic. Czyli dupe mozna jeszcze ulokowac. Ale co z nogami? Juz wiem, ze sardynek w puszce nie jest wcale tak duzo. Calosc oczywiscie wypelniona azjatami, ktorzy maja niezla polewe, z jedynego europejczyka, lubiacego tego typu doznania. Przez chwile zastanawiam sie nad opcja jazdy na dachu, jednak wizja conajmniej 10 godzin spedzonych w ten sposob, szybko stawia mnie na ziemie.
Ksiezyc chyba w pelni, czyli noc wyjatkowo jasna, pozwala na obserwacje tego co za oknem. O jakimkolwiek snie mozna najzwyczajniej w swiecie zapomniec. Do tego wyjatkowo glosna, ale momentami hipnotyzujaca muzyka pozwala poczuc sie jakby w innym, troche irracjonalnym wymiarze :) Czy to dzieje sie naprawde?
Niestety poranna temperatura szybko wyrywa mnie, ze swoistego rodzaju otepienia. Najwyzszy czas poruszac nieco konczynami. Troche przepychanek i juz wiem, ze to jedna z tych chwil, ktora pamieta sie do konca zycia i mimo, iz pachnaca sentymentem, to jednak nie chcialoby sie jej powtarzac.
Nie przypuszczalem, ze w tej czesci swiata, mozna poczuc taki chlod, jaki towarzyszy mi przez caly poranek. Wsiadajac do autobusu mialem na sobie tylko sandaly, wiec stopy sa niczym dwie bryly lodu, jeszcze przez dlugi czas, od zalozenia butow...