Jest gorace, balijskie przedpoludnie. Wysiadajac z poteznego, klimatyzowanego pikapa roznica powoduje, iz skwar wydaje sie byc duzo wiekszy. Szukajac cienia, rozgladam sie za jakas knajpa. Powinno byc ich tu sporo. To przeciez Kuta, centrum turystyki na tej rajskiej wyspie. Jeszcze kilka lat temu porzadek w tym miescie burzyly bombowe niespodzianki. Teraz jednak znow cieszy sie nieslabnacym powodzeniem, glownie wsrod australijczykow.
Padam z glodu. Wystarczy chwila, a mam juz przed soba nasi goreng, chyba najpopularniejsze danie Indonezji. Czas jednak pomyslec nad jakims lokum. To bedzie ostatnia noc w tym kraju.
Juz prawie koncze, gdy dosiada sie do mnie... Juz po minucie jestem pewien. To gej. Mimo iz postrzegam swiat troche inaczej, to zyje jednak bez uprzedzen i nie przeszkadza mi to w byciu "friendly". Maly dystans i jest ok.
Po kilkuminutowej rozmowie na wiesc, ze szukam taniego hotelu okazuje sie, ze to takze backpacker i wie jak to jest. I zaprasza, jak sie juz wczesniej domyslilem, do siebie. twierdzi, iz mieszka obok, z rodzina...
W glowie platanina mysli. Mialem przeciez wykorzystac te ostatnie dwa dni na troche relaksu. A tu znow zapowiada sie jakas hardkorowa akcja. A niech tam. Ciekawosc bierze gore. Poznalem juz kilku takich i jeszcze zaden nie probowal mnie tknac.
Chwile pozniej znam juz mame, siostre i sasiada. A wiec luz. Obawy byly niepotrzebne. Biore szybki prysznic i ruszamy na miasto. Przymnajmniej nie musze sie trudzic w szukaniu kilku potrzebnych mi drobiazgow.
Czas jednak rozwiac drzemiace w Abdulu nadzieje i oczekiwania. Pytam wiec, a moze raczej stwierdzam, co mi sie wydaje i po uzyskaniu pewnosci wspominam troche o swoich orientacjach. Jakze innych i niezmiennych. Tak aby wszystko bylo jasne. Z mojej strony tolerancja i nic wiecej.
Mina troche zrzedla, ale nadal rozmawiamy. Opowiada mi o swojej pracy w Szwajcarii, boyfriendzie zolnierzu i srodowisku homoseksualistow we Francji. Czas mija wyjatkowo szybko. Ledwo zdarzylem pomyslec, a juz nadchodzi noc. I znow nie dane jest mi sie wyspac...
Klub dla gejow, to nie miejsce gdzie bywam czesto. Wyrazajac sie bardziej jasno, to nie bywam wcale. Chyba, ze trafie przez przypadek :) Tym razem swiadomie wkraczam w ten inny, jednoplciowy swiat. Czesto jednak w takich miejscach jest takze sporo kobiet. Byc moze zaciekawionych, lub chcacych czuc sie swobodniej, bez potrzeby odpedzanie tanczacych natretow. Tutaj jednak w tlumie doszukac sie moge co najwyzej lejdiboja, wygladajacego jak kobieta.
Mam wrazenie, ze wszyscy wokol wiedza, ze jestem nowy. Gdziekolwiek spojrze dostrzegam czyjs wzrok skierowany we mnie. Chyba nigdy jeszcze nie bylem jednoczesnie porzadany przez taka ilosc osob :D. Co chwile ktos podchodzi by zagadac, spytac co slychac. Po uslyszeniu "sory man, ja nie z tych" prawie kazdy pyta co tutaj robie skoro nie jestem gejem. Ogolnie przyjazna atmosfera. Kontroluje tylko drinki, aby sie nagle gdzies nie obudzic...
W pewnym momencie ktos podchodzi i pyta w moim ojczystym jezyku, czy mowie moze po polsku. Proponuje kolejne piwo. Okazuje sie, ze jest to dosyc znany aktor i troche starsze pokolenie polakow doskonale pamieta jego role. Od jakiegos czasu mieszka i wystepuje za granica. Tym razem nie czekam zbyt dlugo i aby nie dawac nadziei szybko koncze podchody. twierdzi, iz nie jest rozczarowany, gdyz ma juz kogos.
W miedzy czasie Abdul probuje przekonac mnie, ze kontakt z mezczyzna otworzy mi oczy na pewne sprawy, ze wreszcie poczuje przyjemnosc jakiej zadna kobieta mi nigdy nie dostarczy. Mimo mojej wrodzonej ciekawosci zdecydowanie nie daje sie przekonac.
Bedac zachecanym do pozostania dluzej w Indonezji, po pewnym czasie otrzymuje niebanalna propozycje. Wiza na kolejny miesiac. plus zwiedzanie Sulawesi, Papui i malej wyspy Lombok calkowicie za darmo (!). Nie musze nawet gwarantowac zadnych uslug seksualnych. Po prostu zostac...
W akcie de4speracji, po moim kolejnym "nie" wyciaga spora ilosc pieniedzy. Co ciekawe, ja nic nie bede musial robic. Mialbym tylko pozwolic dac sobie przyjemnosc, ktora zmieni moj swiatopoglad. Calosc to jednak tylko gra slow. Slow w ktorych odnalezc mozna nie malo zboczenia i dewiacji. Na szczescie bez jakiejkolwiek agresji. Nawet przez moment nie ma proby dotkniecia, czy zblizenia sie na nieprzyzwoita odleglosc. W przeciwnym razie dalsze relacje mogly by miec malo pozytywny final. I Abdul to wie. Mimo tego do konca ludzi sie i wierzy, ze jestem w stanie przekroczyc granice, ktore dla mnie sa nieprzekraczalne. Ciekawosc to jedno, a pragnienia to juz zupelnie cos innego. Nie wszystko trzeba w zyciu sprobowac...